Skip to main contentdfsdf

Home/ hronou1q17's Library/ Notes/ Najlepsze miejscówki gry do pobrania microsoft

Najlepsze miejscówki gry do pobrania microsoft

from web site

 

Opis Ancestors: The Humankind Odyssey – frustrujaca gra, którą polubiłem

 

Ancestors: The Humankind Odyssey udowadnia, iż w charakteru sandboksów i survivali jest wciąż mieszkanie na ważny spokój i popularne mechaniki. Szkoda tylko, że wiele tych rozwiązań jednocześnie sprawia, że daleko nie jest wtedy gra dla wszystkiego.

Ancestors: The Humankind Odyssey zabiera nas do świata sprzed 10 milionów lat, by dać możliwość wzięcia wkładu w zmianie przodka człowieka – hominida. To przy okazji również wycieczkę do nie tak odległych czasów, gdy deweloperzy dodatkowo nie bali się eksperymentować z drugimi formami rozgrywki, wymyślali zupełnie inne modele, a my dostawaliśmy działania w rodzaju dopracowanych symulatorów wilka czy lwa. Pomimo obowiązkowego sandboksa, craftingu oraz elementów survivalu Ancestors bliżej odpowiednio do realizacji pokroju Wolfa czy Liona z połowy lat 90. niż nawet do Far Cry: Primal.

Już to też tytuły budziły skrajne odczucia – od zachwytów nad kreatywnością i walorami edukacyjnymi, co prowadziło zbieraniem ocen 9/10, po sporą krytykę. Sama z recenzentek Wolfa napisała: „Przypuszczam, że jako interaktywny program edukacyjny świetnie się sprawdza, jednak jak gra – zupełnie do mnie nie przemawia”. Racja to samo ważna powiedzieć o Ancestors: The Humankind Odyssey, które oraz jest mało jak interaktywna lekcja przyrody, i coś jak gra – natomiast toż niebywale duża, niewybaczająca błędów, bez żadnej fabuły, często frustrująca i monotonna, a na końcu oryginalna, popularna i klimatyczna, że mimo ogół nie sposób się z niej oderwać.

 

 

 

„Powodzenia – nie będziemy ciż za dużo pomagać”

 

Z takiego właśnie komunikatu oraz dość dramatycznej sekwencji pokazującej, że miejsce naszego człekopodobnego hominida jest około na jednym dole łańcucha pokarmowego, zaczyna się niezwykła gra Ancestors: The Humankind Odyssey. W afrykańskiej dżungli, 10 milionów lat temu, praktycznie wszystko jest swym wrogiem – z pewnego pokarmu powodującego niestrawność czy budzącego strach terenu poza własną osadą, po ciężki deszcz, węże i szablozębne koty. W tak niekorzystnych okolicznościach przyrody musimy po pierwsze przetrwać, a po drugie ewoluować – dzięki utrwalaniu różnych zachowań, myśli oraz oddawaniu tego potomstwu w kolejnych pokoleniach.

Rozgrywka nastawiona jest obecnie na znajomość oraz rozwój członków naszego klanu małpoludów, oraz w nieco mniejszym stopniu na takie kreacje jak głód czy pragnienie. Wchodzimy w wartości ale od umiejętności chodzenia, wspinania się i chwytania. Cała reszta zależy teraz z nas. Wszystko, co czynimy i wydajemy, zmierza do tworzenia kolejnych połączeń neuronów, pełniących rolę naszego erpegowego drzewka rozwoju. Zróżnicowane posiłki poprawiają metabolizm, używanie narzędzi zwiększa efektywność i charakter ich sprawiania, mienie ze zmysłów wpływa na świadomość i uważanie otoczenia. Dzięki pomysłowym, ale ukrytym mechanikom, część graczy może np. odkryć łowienie ryb zaraz po rozpoczęciu przygody, inni będą potrzebować do tego miliona lat ewolucji (czyt. wielu godzin przed monitorem).

W atrakcji nie jest żadnego problemu fabularnego, co stanowi jej prawdziwą zaletą. Zrobienie czegoś sensownego z małpoludami w siły bohaterów byłoby nieco z góry skazane na porażkę, a tak https://pobierzpc.pl/ Gry do Pobrania ciż mamy nasze indywidualne przygody. Czasem wychodzimy na ryzykowne podróże do starej lokacji, czasem eksplorujemy okolicę, by znaleźć rośliny lecznicze, a wreszcie – by zapolować na wkurzające drapieżniki, których na jednym etapie w celu nie musimy się bać. Ancestors: The Humankind Odyssey naprawdę pozwala poczuć przemianę od małej, nic niepotrafiącej ofiary, przemykającej chyłkiem przez las, do w ilość bystrego naczelnego, spoglądającego bez strachu w paszczę krokodyla czy szablozębnego machairodusa.

W przyszłych grach takie wymyślanie własnych questów średnio się sprawdza, ale tutaj jakimś cudem to wykonywa, bo misje szykują się same, spontanicznie, zależnie z tego, w którą stronę nagle skręcimy lub co nastąpimy na bliskiej drodze. Pojawia się nawet syndrom jeszcze jednego neuronu do rozwinięcia, jeszcze jednego pokolenia do wyewoluowania, a świetny spokój i piękna immersja, wspomagane rewelacyjną ścieżką dźwiękową, idą na długo zatracić się w świecie Ancestors: The Humankind Odyssey. Niestety, ma to same jedną cenę. Nauka, jak więc wiedza, dokonuje się poprzez ciągłe przypominanie tych tychże rzeczy, oraz wtedy nazywa, że znaczną większość czasu poświęcamy działaniu w koło tego jednego. Oprócz tego, razem z podstawowym ostrzeżeniem, twórcy „niezbyt nam pomagają”, i gra jako taka jest zupełnie trudna, to osiągnięcie takiego etapu ewolucji wymaga dużo wytrzymałości i planowania.

 

„Gdzie spojrzę – dookoła dżungla”

 

W Ancestors: The Humankind Odyssey istnieją jakby dwa wymiary wysokiego stopnia trudności. Sam to ostatni pozytywny – celowo założony przez twórców w centralnych mechanizmach rozgrywki, na dodatek wspomagany nieodwracalną śmiercią każdego członka stanu a tylko samym, automatycznie nadpisującym się save’em. Jeśli coś pójdzie nie tak, to szybko pozamiatane, trzeba mieć straty. Gra w treści nigdy nie podpowiada, co ważna zrobić a jak, jakich narzędzi wykorzystać w jaki metoda. Do wszelkiego wymagamy dojść samodzielnie, jednak sama metoda prób i błędów nie wystarczy, bo często powodzenie akcji zależne jest od fakcie bądź od rozwinięcia jakiegoś neuronu albo z wielokrotnego powtarzania jednego ruchu – plus to nawet kilkanaście razy pod rząd!

Jeśli gość nie powiąże jakichś dwóch zależności ze sobą, to prawdopodobnie minąć naprawdę dużo czasu, nim znajdzie nowe urządzenie czy lecznicze właściwości jakiegoś pokarmu. Kiedy więc obecnie jednak nastąpi, radość i atrakcja są ogromne. Gra robi coś wrażenie, jakby stan jej trudności uzależniony istniał od bystrości gracza, i pochodzi jej więc tak dobrze, bo nawet jeżeli na coś długo nie wpadniemy, rozwiązanie ukazuje się dość proste. Czuć, że sami kształtujemy rozgrywkę, i zarazem poziom jej skomplikowania.

 

 

Z przeciwnej ściany w kraju przychodzimy do punktu, kiedy głównie doskonalimy wyuczone umiejętności lub mówimy spożywa w następnym pokoleniu także do gry wkrada się monotonia, zwłaszcza że wszechobecna dżungla, choć gęsta, piękna i klimatyczna, nie wymienia się przez miliony lat. Dla pewnych będzie wtedy ważna wada, a dzięki temu wcale nie mamy wrażenia, że gramy ale w drugą grę akcji, a ewolucja wynika z automatu, z prędkością pomijania kolejnych filmików na YT.

Jeżeli natomiast cały czas mamy w górze ten najdalszy cel – rozwiniętego, szukającego na dwóch nogach praczłowieka, używającego z powodzeniem swoich sposobów broni i narzędzi, powtarzalność nie jest za dokuczliwa. Nie męczy te fakt, że dopóki nie załapiemy podstaw, nasz stan będzie rozpraszany przez drapieżniki oraz swoje osobiste błędy, i my zmuszeni zaczynać wszystko z tamta. W Ancestors: The Humankind Odyssey najbardziej doskwierają błędy techniczne i niedopracowanie kilku elementów. W wypadku niektórych aż ciężko uwierzyć, że nad projektem czuwał Patrice Désilets, twórca pierwszych „Asasynów”, oraz nie grupa naukowców z sektora antropologii.

Upadek obyczajów na ziemi małp

 

Twórcom gry przede całym nie za dużo wyszło sterowanie. Drink z ekranów startowych sugeruje używanie kontrolera, ale ważna toż pewnie potraktować jako nakaz. Nie przedstawiam sobie chodzenia w Ancestors: The Humankind Odyssey na klawiaturze. Już przyjemniejszy byłby może samotny hotel w afrykańskim buszu, bez wyszkolenia Beara Gryllsa. Kiepsko sprawdza się powiązanie kluczowych akcji czy z naciśnięciem przycisku, czy spośród jego przytrzymaniem lub zwolnieniem. Taki szablon jest doskonale nieintuicyjny a często kupuje, że często podczas chodzenia po drzewach bezradnie pikujemy małpoludem zamiast trzymać się gałęzi.

Szwankują również algorytmy sztucznej inteligencji przeciwników. Bywały momenty, gdy gra po prostu spamowała atakami drapieżników, nie dając żadnej możliwości ucieczki czy nawet chwili wytchnienia. Do ostatniego bada sporo błędów technicznych. Obiekty lewitują w powietrzu, postacie przechodzą przez skały, kamera idzie w „sposób” hominida, a raz na dowolny czas gra wyskakuje do pulpitu, co istnieje na tyle „normalnym” zachowaniem, że twórcy opatrzyli to nawet stosownym tekstem artykułu o braku. Na deser są zawsze te też, kilkudziesięciosekundowe animacje narodzin czy zmian pokolenia, których za nic nie odda się pominąć. Oby jakaś łatka szybko coś tu zmieniła.

 

 

 

Wojna o planetę małp

 

Czy to Ancestors: The Humankind Odyssey to niedopracowany technicznie, monotonny sandbox z frustrującym poziomem trudności, czy może tak pożądany powiew nowości w bezpośrednim rodzaju? W obu tych stwierdzeniach jest wielu prawdy, zależnie z naszego zachowania. Jeśli gra uważała być użyta jako materiał pomocniczy na nauk czy długofalowe zadanie domowe, zamiast przepisywania Wikipedii, nikt nie zwróciłby uwagi na jej wady. W przypadku produkcji, jaka zajmuje sprawiać frajdę, oferować zabawę, poczucie osiągnięcia każdego celu, wygranej – nie istnieje obecne teraz ale takie oczywiste. Ancestors może kogoś odrzucić po godzinie, zniechęcając wysokim poziomem trudności, albo po piętnastu godzinach zrazić monotonią wypraw w niniejszym jednym terenie, oprócz tych jednych zagrożeń i migdałów do spożywania – i niestety się będzie temu dziwić.

Ja mimo wszystko mocno wciągnąłem się w ostatni dziwny, klimatyczny świat – dla odmiany bez mapy, kompasu, durnej fabuły, ptakodronów i pędzenia za rękę na wszelkim etapu – nawet jeśli przez pierwszych chwila godzin stanowiło wtedy okupione irytacją z wiązankami przekleństw. Warto zauważyć Ancestors: The Humankind Odyssey za wpływ na siebie, za to, że nie płynie z kierunkiem oraz nie jest następującym Primalem, tylko ileś tam lat wcześniej. Że zaś stanowi nieco monotonne, ale inne tytuły ukrywają swoją powtarzalność pod płaszczykiem sezonów czy płatnych skórek, a tu wynika to z samej tematyki. Przejście Ancestors: The Humankind Odyssey to konkretna odyseja, gdy w urzędzie, ale zdecydowanie warta podania tego ryzyka – nawet gdy próba ta daje się na razie zbyt… „epicka”.

hronou1q17

Saved by hronou1q17

on Dec 13, 19