from web site
Handlowiec marihuany postanawia sprzedać narkotykowe imperium oraz przejść na emeryturę. Pożegnanie z półświatkiem nie będzie jednak tak łatwe, jak mogło mu się wydawać.
Handlarz marihuany Mickey Pearson (Matthew McConaughey) swoje w życiu przeszedł. Począwszy od momentu drobnej dilerki na studiach przez wrogie przejęcia z maczetą w garści aż po kolacje z brytyjską socjetą, bohater nieustająco budował "zielarskie" królestwa. Po latach przyszedł wreszcie czas, by zwolnić obroty oraz z ukochaną żoną u boku (Michelle Dockery) korzystać spośród nielegalnie zarobionej fortuny. Gdy Mickey naraża dochodowe przedsiębiorstwo w sprzedaż, niczym pszczoły do miodu zlatują się potencjalni nabywcy. Biznesmen szybko twierdzi się jednak, że pożegnanie z półświatkiem nie będzie tak łatwe, jak mogło mu się zdawać. Zwłaszcza, gdy dzięki celownik weźmie fita wścibski reporter nasłany przez upokorzonego medialnego magnata. https://filmyzlektorem.pl/
Jeśli po disneyowskim "Aladynie" narzekaliście, że Guy Ritchie stracił pazur jak i również złożył talent w ołtarzu familijnej masówki, możecie odetchnąć z ulgą. "Dżentelmeni" to nie tylko tej najlepszy film od lat, ale także powrót do kina, które dwie dekady temu zapewniło stwórcy "Porachunków" uwielbienie widowni. Reżyser ponownie wkracza z kamerą po mroczne podbrzusze Londynu. Starzy wyjadacze walczą tu o władzę z wygłodniałymi kreatywnymi wilkami, lokalni kryminaliści mierzą się spośród napływem zagranicznej bandyterki, a jedno feralne zdarzenie puszcza po ruch domino przemocy. Ekranowy świat tradycyjnie zaludnia barwna zbieranina typów spod ciemnej gwiazdy: dystyngowany adiutant Pearsona, Ray (Charlie Hunnam), rozpierany przez ambicję chiński gangster Suche Oko (Henry Golding), obdarzony ciężką pięścią i miękkim sercem Trener (Colin Farrell), wreszcie pełniący funkcję narratora wyrachowany, roztrajkotany dziennikarz Fletcher (doskonały Hugh Grant). Ten ostatni niczym baśniowa Szeherezada wciąga widzów w pełną dygresji oraz wyrazów akcji intrygę zdecydowanie inspirowaną klasykiem brytyjskiego kina gangsterskiego – "Długim Wielkim Piątkiem" z Bobem Hoskinsem i Helen Mirren.
Śledząc biznesowe perypetie Mickeya Pearsona, ciężko oprzeć się wrażeniu, że Ritchie odreagowuje w filmie własne zawodowe stresy. Reżysera "Przekrętu" oraz mistrza narkobiznesu łączy przecież całkiem sporo. Obaj rzucili szkołę, by rozwijać kariery po pasjonujących ich branżach. Każdy z tych propozycji jest self made manem, który dzięki zuchwalstwu i uciążliwej pracy wywalczył osobiście wysoką pozycję w swoim środowisku. Obaj mierzą się także wraz z zarzutami, że dorosły wiek oraz zasobny portfel złagodziły katalogów temperament. I Pearson, i Ritchie dowodzą ostatecznie, że choć są reprezentantami dawnej szkoły, nadal zdołają przywalić na odlew. "Dżentelmeni" nie zabierają jeńców. W tejże smoliście czarnej komedii nie brakuje żartów pod adresem próżniaczej brytyjskiej arystokracji, mniejszości etnicznych, brukowych mediów, brexitu, rozwydrzonej młodzieży i gejów. Ministerstwo zdrowia zaleca, by zanim seansem osoby przewrażliwione na punkcie odzie politycznej zażyły medykamenty uspokajające.
Choć w mniejszym stopniu tu znanego wraz z poprzednich filmów operatorsko-montażowego ADHD, autorski stempel Ritchiego jest ciągle doskonale widoczny. Wraz z sprawdzonych składników – błyskotliwych (i doskonale przetłumaczonych na zbiór znaków polski przez Piotra Lickiego) dialogów, nielinearnej narracji, perfekcyjnie skompilowanego soundtracku oraz tyleż szokującej co absurdalnej przemocy – reżyser przyrządza jeszcze pewien orzeźwiający, wysokoprocentowy koktajl. Napój godny dżentelmena.